Wycieczka do Deli Parku

Wczoraj, 21 uczniów szkoły udało się w podróż do rodzinnego parku edukacyjno-rozrywkowego w miejscowości Trzebaw koło Poznania. Dzieci zobaczyły mini zoo, gigantyczne owady, prehistoryczne zwierzęta, mini park linowy, miniatury słynnych budowli, podniebną Eko Wioskę. Nie zabrakło także atrakcji w postaci placów zabaw i dmuchańców. Dużo emocji wzbudziła wizyta w Papugarni. Mimo prawie 30 stopni upału, uczniowie korzystali że wszystkich atrakcji Deli Parku. Na koniec nie mogło zabraknąć lodów dla ochłody, zwłaszcza w takich tropikalnych warunkach

KOZIA PRZEŁĘCZ ZDOBYTA!

15 czerwca uczniowie klasy 8ż i klas 7s, 8s wraz z wychowawczyniami wybrali się do Piły. Główną atrakcją był park linowy, a w nim niełatwe przejście trasy zwanej " Kozia Przełęcz". To jednak pikuś dla szkolnych twardzieli. Atrakcja ta przyćmiła przepiękny Park na wyspie, a nawet gwóźdź programu każdej wycieczki - McDonald's

Wycieczka do skansenu w Osieku nad Notecią

W dniu dzisiejszym uczniowie kl. II szkoły przysposabiającej do pracy wraz z nauczycielami wybrali się na wycieczkę do skansenu w Osieku nad Notecią. Jest to miejsce, które w wyjątkowy sposób przybliża historię, obyczaje oraz lokalną kulturę i tradycję Krajny, Pałuk i Puszczy Noteckiej. Na jego terenie, który liczy sobie aż 13 hektarów znajduje się blisko 30 budynków, zabudowań gospodarczych i mniejszych budowli, charakterystycznych dla krajobrazu tych regionów. Duże wrażenie zrobiły na nas 3 wiatraki, pochodzące z niedalekich miejscowości. Koźlak z Chojny, pochodzący z 1865 roku, Paltrak z Żelic, sięgający historią do 2. poł. XIX wieku i drewniany holender z Gromadna, (1897). W zagrodach odtwarzane są sytuacje z końca XIX i początków XX w. . Jedną z nich, w której nasi uczniowie brali udział był wypiek wafli ( obecnie gofrów) Sposób wypiekania tych wafli odbywał się na specjalnej wafelnicy przeznaczonej do wypieku wafli bezpośrednio na ogniu pieca kaflowego. Na wolnym powietrzu pokazano układ dawnej wsi poprzez odtworzenie zabytkowych zagród, a także pojedynczych obiektów mieszkalnych, gospodarczych, przemysłowych i usługowych oraz sakralnych. W skansenie znajduje się także chałupa z Boruszyna z przełomu XVIII i XIXw., rodzinnej miejscowości Jakuba ucznia naszej klasy. Wyposażenie poszczególnych zagród i pojedynczych chat zróżnicowano pod względem sytuacji majątkowej, statusu społecznego, wykonywanych w zagrodzie zajęć oraz czasu, jakiego ekspozycja dotyczy. Uczniowie z ciekawością przyglądali się eksponatom i różnym narzędziom, które w prosty sposób przybliżyły im część historii i kultury naszego regionu.
Mieliśmy także możliwość uczestniczenia w pokazie wyrobu włókien lnianych. Zaprezentowano nam narzędzia i sposób wytwarzania oraz wyczesywania włókien lnianych. Na zakończenie mogliśmy przejechać się bryczką wokół wsi na terenie skansenu oraz zakupić pamiątki.

Z pamiętnika zielonej szkoły...

Zielona Szkoła 2023
Dzień Pierwszy
Król Morza Neptun i jego małżonka Prozerpina powitali nas na plaży by dokonać chrztu wieczorną godziną.

31 maja, dzień drugi
Po krótkiej aczkolwiek udanej nocy, wczesnym rankiem obudziła nas zumbą pani Justyna. Na szybkie tempo śniadania wpływ miała kolejka, która zawiozła nas do zachwycających ogrodów Hortulus Dobrzyca , gdzie przemiłe panie przewodniczki opowiedziały mnóstwo ciekawych informacji. Wróciliśmy na obiad wyśmienicie serwowany przez pana kucharza Jacka - dzisiaj było wieeele próśb o dokładki.  Po stosownym odpoczynku, wyprawa plażą do Chłopów, gdzie policzyliśmy kutry rybackie, zaliczyliśmy molo i przybliżyliśmy sobie historię tej osady. W drodze powrotnej zakupy w dobrze nam już znanym markecie i późna, ale smaczna kolacja pod hasłem "biały".

1 czerwca, dzień trzeci
6:45; temperatura powietrza 14 °C, wiatr umiarkowany 27km/h, zachmurzenie duże. A miało być tak pięknie.
7:40- w dodatku znowu pani Justyna zmusza nas do rozciągania i wyginania ciał przy akompaniamencie muzyki z zumby. Co za los.
10:10- pogoda niezmienna, wymarsz z ośrodka. Nogi bolą.
10:45- zauważyliśmy Gigantyczny Dmuchany Park Rozrywki. I życie stało się piękne! Nogi przestały boleć. I się zaczęło -2 godziny intensywnej zabawy; skoki, przewroty, fikołki. Zjeżdżalnie i basen z kulkami. Nadmorski wietrzny klimat zmienił się w piękną pogodę ducha.
12:45- co? Już musimy stąd wychodzić ? A miało być tak pięknie.
14:00- Bogu dzięki, że Pan Jarek przywiózł catering.
15:00 - wymarsz do Gąsek, 5 km dreptania i jeszcze żeby było mało, to 190 krętych, granitowych schodów do pokonania. Ale ...było warto. Z 50-ciu metrów niesamowity widok na malownicze wybrzeże Bałtyku. Pani Kasia porobiła nam fajne fotki, mrożące krew w żyłach. Później oczywiście był czas na gofry, zapiekanki, rybkę, no i u chłopaków wyszły skłonności do hazardu, przy budkach z grami. Nogi znowu dały o sobie znać.
18:33- na szczęście podjechała ciuchcia i podrzuciła nas do ośrodka.
19:03- na miejscu przywitała nas pani Karolina z wózkiem wypełnionym kartonami z pizzą i życzeniami z okazji Dnia Dziecka. I to jest życie. Nogi przestały boleć.
A równo o 20:00 DJ odpalił sprzęt i się zaczęło. Zapewne pół Sarbinowa słyszało dźwięki „techniawki”, jakie płynęły z głośników.
22:00 - cisza nocna? A miało być tak pięknie....
Jak muzyka ucichła, śpiochy poszły do łóżek, a najbardziej wytrwali pomaszerowali z latarkami nad morze na nocne SOS.

2 czerwca, dzień czwarty
Kto z Was chciałby zostać wyrwany ze słodkiego snu piejącymi dźwiękami koguta płynącymi z głośnika, a nie z kurnika? Taką właśnie "atrakcję" zagwarantowała nam pani Justyna o godzinie 7:00. Ta forma pobudki szybko postawiła nas na nogi i biegusiem znaleźliśmy się na plaży rozciągając mięśnie w rytmie muzyki zumby. Daliśmy radę i już 20 minut później przygotowywaliśmy i konsumowaliśmy pożywne śniadanie, które dało nam siły do przeżycia kolejnego dnia pełnego atrakcji, których i dzisiaj nam nie brakowało. Działo się, oj działo . O godz. 9:00 brzegiem plaży, wymaszerowaliśmy do Mielna i po pokonaniu i kilometrowej pieszej wędrówki dotarliśmy do celu. Oczywiście jak mieleńska promenada, to musiały być gofry, lody i kawa Powrót minął nam zdecydowanie szybciej, gdyż kolejką wyruszyliśmy do naszych domków, a tam czekał na nas przepyszny obiad serwowany przez szefa kuchni - dziś ręcznie lepione pierogi - dla każdego z dokładką Po krótkim odpoczynku przyszedł czas na hipoterapię. Kontakt z tym pięknym i silnym zwierzęciem zadziałał na nas kojąco (ktoś nas w końcu nosił na rękach, a raczej na grzbiecie). Ranczo w Dolinie to iście bajkowa kraina w roślinnym otoczeniu, której żyją sobie niesamowicie zadbane gatunki zwierząt , no tego się nie spodziewaliśmy W drodze powrotnej spałaszowaliśmy półki nowo odkrytego marketu, czyli lekcja gospodarowania budżetem odrobiona, ale to jeszcze nie koniec na dziś.....obładowani zakupami wróciliśmy do domków, podśpiewując piosenkę dedykowaną naszym gospodarzom Czerwone Korale - Domki w Sarbinowie, którzy zaprosili nas na ognisko z pieczeniem kiełbasek Następnie przyszedł czas na taniec, zabawę i prysznic.

3 czerwca, dzień 5
Kołobrzeg pod tytułem ,,A róbta co chceta"

 

Z wizytą u „Królowej”

W życiu człowieka chwile, kiedy należy odwiedzić Królową. Fakt, ciężko było się jej pokłonić, ale warto było posłuchać o niej i jej dworze opowieści. A w ciekawy sposób przedstawił nam ją Pan Przemysław Lipiecki. Wielki pasjonat i miłośnik, który pielęgnuje swoje królestwo o majestatycznej nazwie Pszczoła De Lord. Pasieka znajduje się w malowniczej wiosce Biała/ k Trzcianki. Pan Przemysław ubrał nas w chroniące głowę kapelusze z siatką i spokojnie przemaszerowaliśmy za nim do uli. Pszczoła zawsze kojarzyła się tylko z jednym - jak w porę nie uciekniesz, to otrzymasz od niej żądło i spuchnięte miejsce na skórze. Tym razem było inaczej. Każdy stał, słuchał i przyswajał informacje, które bez przerwy wypływały z ust pszczelarza. A pszczoły koło nas latały, pyłek zbierały, kwiaty zapylały. I nikt nie wyszedł stamtąd użądlony. Jeszcze raz na łamach FB klasa 7ż wraz z wychowawca Katarzyną Szyc i opiekunem Bernadetą Biniecką, dziękuje Panu Przemysławowi Lipieckiemu za przedstawienie prawdziwie wizualnego seansu przyrodniczego.
Słuchając o miodach, pyłkach i nektarach, niestety nasze brzuchy zaczęły domagać się jedzenia. Zatem popędziliśmy do Trzcianki do pizzerii Mamma Mia na włoski specjał. A później, by rozprostować kości podjechaliśmy nad jezioro Sarcze. Tam sprawdziliśmy swoją siłę w parku linowym. A na koniec przeszliśmy ścieżką edukacyjną, by z bliska zrobić sobie zdjęcia z jeleniem, wilkiem, dzikiem i rybami słodkowodnymi.
I to się nazywa piątek, piątunio!!!

ALE ODLOT


W szkole nikogo nie dziwi już jazda konna, pociągi, kajaki czy żaglówki. To trochę rutyna. Ale samolot!? Tego jeszcze nie było! Tak właśnie wyglądała nasza wycieczka do Krakowa.
P.S. Od września przyszłego roku w szkole organizowane będą kursy na astronautów (zapisy w sekretariacie szkoły), przed planowanym na czerwiec przyszłego roku lotem w kosmos?
O szczegółach wycieczki będziecie mogli niebawem poczytać na naszej stronie